piątek, 11 kwietnia 2014

Niespodzianka 100% gwarantowana

No i jest znowu pełna skrzynka, no chociaż malutkie pudełeczko a tyle sprawia radości. Niestety nie mogłam się powstrzymać i w tym miesiącu oczywiście zamiast filmu zapowiadającego obejrzałam także pierwsze zapowiedzi zadowolonych blogerek, które otrzymały pudełeczko przede mną. Mowa o Birchbox, pudełku kosmetycznym które możemy zaprenumerować we Francji. A tu przedstawiam Wam zapowiedz w postaci filmu

Niestety w tym miesiącu owe pudełeczko nie sprawiło mi aż tyle radości co dzieciom zaprezentowanym na tym filmie. Już zdradzam dlaczego i informuje o zawartości mojego pudełka, które postanowiłam Wam pokazać w wersji z okazji zbliżających się świąt wielkanocnych.. 

I tak kwietniowe pudełko Birchbox prezentuje się tak:
- 4 próbki kosmetyków
- 1 lakier do paznokci w pełnej wersji aczkolwiek sprzedawany jest w komplecie 4 sztuk, my otrzymujemy jeden odcień
- dodatek w postaci pełenj wersji napoju mającego przenieś nas w czasy dzieciństwa


Na pierwszy rzut idzie krem do twarzy M PICAUT Skin Perfect Moisturiser jego cena za 50 ml to 56 euro, my zaś otrzymujemy próbke w wersji 5 ml - 5,60. Podobno idealnie wygładza skórę, zwalcza wszelkie niedoskonałości i nawilża. A jest to produkcja szwedzka a pomysłodawczynią jest była modelka. Dla mnie to ciut mała wersja na wypróbowanie działania kremu, zapach nijaki, konsystencja jak dla kremu, wchłania się błyskawicznie zostawiając skórę gładką. Ale za taką cenę na pewno nie wypróbuje całego produktu, nasza znajomość zapewne skończy się na danej próbce. 


-Drugi produkt, a raczej jego próbka to pasta do zębów podobno słynnej marki Marvis, mi osobiście nieznanej. Jego cena za 25ml to 5 euro zaś 75ml to 10 euro. Jak na pastę nie jest tania, ale ja otrzymałam tylko 10 ml co daje cenę jakichś 2 euro.  Jeszcze nie testowałam a trafiła mi się o zapachu miętowym bo wiem że występują też inne wersje.


-Trzeci produkt to Suchy szampon do włosów spray o zapachu kwiatowym. I to nie jest dla mnie zaskoczenie, gdyż ostatnio ten produkt jest reklamowany dosłownie wszędzie, ale gdybym chciała go wypróbować kupiłabym go w gazecie za 1 euro, jednak tego nie zrobiłam. Jego cena za pełen produkt 200ml to 5,50 euro mój zaś to 50 ml co daje jakies 1,38 euro. I o ile powiem już testowałam jeden spray tego typu a nawet kupiłam pełen produkt marki Fructis to zawiodłam się na nim totalnie. Miał szalenie chemiczny zapach i nie spełnił moich oczekiwań, bo prócz tego że moje włosy miały na sobie ten okropny zapach przez cały dzień to ich świeżość wcale się nie poprawiła. Dlatego nie rozumiem działania produktu tego typu, kiedyś czytałam o marce Klorane i jego świetnym suchym szamponie ale jego jeszcze nie miałam możliwosci wypróbować. 


-Następny produkt to THE BALM COSMETICS błyszczyk do ust, jego cena to 25 euro za 25 g ja jednak otrzymałam miniaturke w wersji bardzo mini 0,57 g którego nawet nie chce wyliczać wartości. Ja otrzymałam jeden kolor, natomiast w pełnej wersji produkt w jednym pojemniczków posiada 6 kolorów i lustereczko (zdjęcie obok). Ja przyznam że nie widzę koloru po pomalowaniu a dodatkowo po kilku sekundach się wchłania i mam suche nie przyjemne usta. Produkt zdecydowanie nie dla mnie, nie posiada także żadnego zapachu.



-Najskromniejsza z próbek bo w saszetce to BEFINE krem do ciała na noc. Jego cena to 50ml za 25 euro, moja próbka ma 10 ml czyli jakąś wartość 5 euro. 


-Oraz ostatni produkt pełny aczkolwiek zawsze małe ale. Jest to produkt który normalnie występuje w wersji z 3 innymi kolorami. Ja dostałam jeden COLOR CLUB HEIRLOOM PEARLS, jego cena to 17 euro za 4 lakiery. Więc cena mojego to jakieś 4,25 euro. Przyznam, że miesiąc wcześniej dostałam bardzo podobny perłowy kolor i ten jest zdecydowanie lepszy. Lepiej kryje, ładniej błyszczy ale sam nie wygląda zbyt obiecująco o czym mogliscie się przekonać w poprzednim poście paznokciowym. Niewiem jak inne kolory ale ja nie jestem z niego zachwycona. Za to jako fanka lakierów do paznokci cieszę się że mogłam go testować gdyż dzięki Birchboź poznałam tą markę i moja kolekcja uzupełniła się o kolejny lakier.


















-No i wcześniej wspomniana niespodzianka czyli kakao w puszce. Jego cena to jakieś 1 euro i przyznam, że kompletnie nie wpasowało się w moje gusta. Przyznam że wolałabym otrzymać lizaka w kształcie serca, którego widziałam w reklamie i na zdjęciach. Dobrze że przynajmniej bezpiecznie doszedł pocztą bo gdyby się zylał to wszystko byłoby do wyrzucenia. Dałam do wypicia córce a ona zrobiła minę, że niedobre. No cóż nasze polskie wspomnienia dzieciństwa są inne. CACOLAC do nich nie należy




Tak się prezentuje cała zawartość pudełka (oj chyba zapomniałam dorzucić lakier bo to jeden z produktów który już testowałam). I tak w tym miesiącu otrzymałam saszetkę w żółtym logo i sznureczkiem. Dodatkowo dodano tradycyjne menu co się znajduje w pudełku a także mał poradnik co i jak oraz dodatkowe informacje a także ulotkę na jedną wizytę w klubie gimnastycznym za darmo.


Podsumowując niestety ale będę musiała się pożegnać z owymi comiesięcznymi niespodziankami gdyż są to zbyt duże niespodzianki a na zapełnianie szafek próbkami nie mam zbytnio ochoty. Cieszę cię że mogłam poznać produkty które oferują i marki których gdyby nie oni nie poznałabym. Niestety w tym miesiącu wartość pudełka to jakieś 20 euro, więc niewiele przewyższa cenę którą ja płaciłam (13euro). Może się jeszcze kiedyś skuszę. W każdym razie przeglądając inne blogi spodziewałam się odżywki do rzęs a niestety jej nie otrzymałam. Prawdopodobnie za punkty, które mogę wymienić na zniżki postaram się ją zakupić, bo czytałam sporo dobrych opini na ich temat.

W Polsce chyba nie ma danej marki pudełka na rynku, ale jeśli jesteście zainteresowane to jest w Niemczech, Anglii i Portugali oraz Francji.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz