środa, 6 lutego 2019

Różnice między Polską a Francją :)

Wydawałoby się to takie oczywiste, przecież dzieli nas 1600km, inny język, historia, wielkość kraju, położenie, to już bardzo dużo. Ale są także rzeczy mniej oczywiste, o czym nawet nie zdajecie sobie sprawy, zwłaszcza jeśli nigdy nie byliście we Francji. Ja wciąż odkrywam zaskakujące rzeczy, informacje, ciągle poznaje coś nowego i wciąż jestem tak samo zdziwiona. Na pewno też nie jestem w stanie wypisać tutaj wszystkich różnic, bo jest ich bardzo dużo. Ale zawsze postaram się zanotować jak będzie coś nowego i wtedy napiszę nowy artykuł.
Chcecie poznać szczegóły to zaczynajmy.





1) Jedzenie, no cóż wydawać by się mogło że Francuzi tylko owoce morza i żabie udka jedzą, błąd. Owszem to się tu je ale jako przysmak i jest to kwestia zarówno finansowa jak i smaku. Nie jadam owoców morza i nigdy nie miałam okazji spróbować żabich udek. A mówi się o Francuzach żabojady, no cóż. Jedzenie jest w większości inne niż w Polsce, nie ma takiego pieczywa jak u nas, wszędzie bagietki. Owszem są też chleby ale trudno znaleźć aby smakował tak jak znamy. Sernik smakuje tu inaczej, ten kupny jak i samemu ciężko zrobić taki jak w Polsce. Zwyczajnie brak odpowiedniego sera. 
Mi na samym początku co się rzuciło w oczy gdy poszłam do sklepu, marketu francuskiego?
Jest tu niesamowite marnotrawienie papieru i wszelkich opakowań. Kupujesz więcej płacisz mniej, zwykle tak to wygląda. Tutaj nie kupisz 1szt. jogurtu czy 1 batonika. Zwykle jest wszystko pakowane po 6, 8, 12 sztuk. Więc ile tego papieru, opakowania w opakowaniach, no cóż. Jak kupujesz ciastka to wszystko masz podwójnie spakowane, do tego ciastka w środku są pakowane po 3,4 sztuki. To niby na podwieczorek dla dzieci, taki zwyczaj, że gdy dzieci kończą szkołę o 16.20 to dostają na podwieczorek ciasteczka, masz już małe torebeczki z kilkoma w środku. Owszem gdy kupisz takie same ciastka w jednym dużym opakowaniu zapłacisz taniej bo mniej tego pakowania, papieru i folii. I jaki to jest sens, narzekają na torby plastikowe, a ile tego idzie na pakowanie produktów. Herbaty są pakowane w oddzielnych saszetka, każda torebka ma swój papierek. Wędlina jest na plasterki w opakowaniach, gdy przyjechałam to mnie to dziwiło bo pierwszy raz widziałam takie działy w sklepach, gdzie wędlina jest w opakowaniach po 2, 4, 6, 8 plasterków. Lody także są w pudełkach po kilka sztuk, niby fajne dla całej rodziny ale co jak teraz chcesz jednego zjeść, owszem są i takie, zwykle w restauracjach jakiś pubach czy na stacji benzynowej (może inaczej być w dużym mieście) ale tam zapłacisz za 1 loda tyle co byś kupił pudełko 4 czy 6 szt.
No cóż dlaczego muszę kupować 2 czy 4 takie same jogurty czy deserki mleczne, ja chce jeden do spróbowania, nie da rady. Oj i mogłabym mnożyć takie informacje. 

A jak to wygląda w praktyce, przedstawię Wam kilka zdjęć.


wędliny



jogurty i deserki mleczne




2) Kolejna różnica to szkoła, niby niewielka różnica bo jak i w Polsce tak i we Francji uczyć się trzeba, ale sam system nauczania, zadawania lekcji i funkcjonowania szkoły jest dość odmienny. Od razu uprzedzam, że nie mam super znajomości szkół we Francji. Mogę wypowiedzieć się tylko na przykładzie moich dzieci, bo razem z nimi poznaję tutejszy system szkolnictwa. Urlop macierzyński trwa 3 m-ce po tym czasie możesz oddać dziecko pod opiekę opiekunki, niani czy do żłobka, chyba że masz w pobliżu rodzinę, która może zająć się maluchem. Przedszkole (Ecole maternelle) jest od 3 roku życia dziecka, nie obowiązkowe i nieodpłatne. Płacisz za obiady, oraz godziny dodatkowe kiedy zostaje dziecko. Szkoła zaczyna się od 8:20 i trwa do 16:20. W między czasie o godzinie 11:20 zaczyna się dwugodzinna przerwa obiadowa. Dziecko może zostać w szkole, za ten obiad płacisz, lub odbierasz go do domu na obiad. O 13:20 dzieci wracają do klas, gdzie maluchy czyli tak zwana petite section (PS) mają leżakowanie kolejne 1,5 godziny. Dodatkowo jeśli rodzice pracują mają możliwość płacić i przyprowadzić dziecko godzinę wcześniej do szkoły na 7:20 lub pozostawić 2 godziny dłużej od 16:30 do 18:30 (to jest zależne od szkoły). Jest to zwykle czas zabawy z dziećmi, w zależności od wieku robią coś mniej konkretnego lub już bardziej skomplikowane prace manualne, artystyczne, sport itp. Również jest to zależne od szkoły co ma w ofercie. Jednak są to proste zajęcia nie jakieś językowe kursy czy konkretne nauki instrumentu. Po 3 latach przedszkola dzieci idą do szkoły podstawowej (Ecole elementaire) i jest to już szkoła obowiązkowa. Rozpoczyna się klasą CP, następnie jest CE1, CE2, CM1, CM2 czyli nie ma klas jak w Polsce pierwsza, druga, trzecia.... Klasa CP jest to polska odmiana zerówki. Po podstawówce dzieci idą do college'u gdzie odlicza się lata do BAC czyli egzaminu maturalnego i tam klasy są 6, 5, 4, 3, a potem dziecko kieruje się już na wybrany zawód, nie wiem dokładnie jak to wygląda bo córka jest dopiero w 6 klasie czyli pierwszej klasie college'u. Dotychczas wiem, że szkoła podstawowa ma takie same godziny jak przedszkole, ale chodzą do szkoły tylko 4 dni w tygodniu. Środa jest wolna, owszem dzieci mogą chodzić na dodatkowe zajęcia w środy jeśli rodzice, np. pracują to oczywiście jest to dzień płatny. W college'u natomiast godziny są już bardziej ruchome, obiadowe przerwy również, nadal dzieci mogą chodzić na stołówkę, za to często kończą później (w przypadku 6 klasy) albo wcześniej (w starszych klasach) niż szkoła podstawowa i przedszkole. W szkole podstawowej jest system że dziecko uczy się w szkole. Więc do domu zadawane jest niewiele, dzieci wystarczająco długo siedzą w szkole. Od college'u sprawa wygląda już inaczej. Dopiero poznaję  co się zmienia. Ale nauki jest więcej także inaczej jest względem nieobecności. Jeśli dziecko nie pojawi się w szkole jest telefon do rodziców. Więc tu nie da rady wagarować.

Trochę się rozpisałam, więc chyba na tyle dzisiaj starczy. Jeśli macie pytania, postaram się odpowiedzieć. Jednak życie jak w każdym kraju jest odmienne i do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz