piątek, 16 listopada 2018

Szampon Herbal essences powrót po latach

Przyznam że byłam zaskoczona gdy któregoś razu przy zakupach w markecie zobaczyłam całą półkę zapełnioną szamponami do włosów marki Herbal Essences. Od razu przypomniałam sobie moje młodzieńcze lata, gdy używałam razem z siostrą ten szampon i zostało mi w pamięci to że wtedy pięknie pachniał i ten vzapach utrzymywał się na włosach. Dlatego nie bacząc na cenę z przyjemnością sięgnęłam po niego po latach. Choć cenowo do najtańszych nie należał to z półki krzyczało wielkie hasło NOWOŚĆ. No cóż pomyślałam, może we Francji (bo tu mieszkam) jest on pierwszy raz. A może to zwyczajna zmyłka i taki tam come back. 

Niestety nie było łatwo dokonać mi wyboru, gdyż opakowanie całkiem inaczej wyglądało niż to które miałam w pamięci, a także na etykiecie nie znalazłam zbyt wiele informacji. W języku francuskim było zaledwie kilka zdań i co dziwne na wszystkich tych szamponach te informacje były takie same. Wtedy jeszcze nie wiedziałam i nie zwróciłam na to uwagi że jedno słowo decyduje o rodzaju szamponu. Niestety jest ono dość ukryte, a przynajmniej za pierwszym razem tak mi się wydawało.Pierwszy wybrany szampon był brązowy.






I już teraz wiem a właściwie to niewiele wiem. Szampon chyba jest do włosów zwykłych i do mycia zwykłego, tyle że ma dodatek olejku arganowego co normalnie powoduje blask i nawilżenie. Niestety moje włosy owszem są suche ale jednocześnie łatwo i szybko się przetłuszczają. Dlatego ten szampon nie okazał się strzałem w dziesiątkę. Owszem ładnie pachnie a do tego zaskoczyły mnie te informacje że ma 0% silikonu, kolorantów i glutenu. Zaraz to szampon się pije że to istotne, byłam zdziwiona taką informacją i zaczęłam grzebać bo myślałam że to jakaś pomyłka, bo ta moda w ostatnich latach na diety bezglutenowe, nie wiedziałam że istnieją też kosmetyki z i bez glutenu. Tym samym przepraszam wszystkich których mogłam urazić, bo jeśli ktoś rzeczywiście ma nietolerancję glutenu to podobno jest istotne we wszystkim co nas otacza. Jednak dla mnie to mało istotna informacja. Informacje z tyłu owszem są w kilu językach min. po francusku, po grecku i holendersku. Ale z tego wiele się nie dowiemy. Jest napisane po prostu że delikatny szampon. A obiecują po nim włosy gładkie i miękkie. No cóż niewiele.

Dlatego gdy nadarzyła się okazja podjęłam się testu wraz z odżywką wersji niebieskiej.
Conditioner to odżywka
Shampoo to szampon
A butelki w sumie wiele się nie różnią. Szampon ma płynną konsystencję a odżywka bardziej kremową.

Z tyłu także wiele informacji nie znajdziemy ale w każdym razie jest to szampon i odżywka z olejkiem arganowym z Maroka do włosów zniszczonych. I to był strzał w dziesiątkę. Bardzo dobry wybór, gdyż ten szampon naprawdę odżywił moje włosy, nadał im delikatny połysk, nie jest za ciężki dla moich włosów nawet z odżywką, która wspomaga czesanie, gdyż rozplątuje włosy. Po samym szamponie moje długie włosy mają problem gdyż są strasznie splątane i nie jest je łatwo rozczesać to jednak przy użyciu odżywki jest dużo prościej.
Skusiłam się jeszcze na wersję w przezroczystej butelce na zwiększenie objętości włosów. Ale czeka na swoją kolej, jednak myślę że gdy tylko opróżnię swoje zapasy szamponów to na pewno się w nie zaopatrzę bo się naprawdę polubiliśmy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz