sobota, 1 września 2018

Manicure hybrydowy

Moja przygoda z hybrydami zaczęła się niedawno, a może jednak jakiś czas temu. Trudno to ocenić, ale pierwszą styczność miałam w zeszłym roku na wakacjach nad polskim morzem. Trafiłam na Projekt Plaża TVNu gdzie zostałam zaproszona na warsztaty z Neonail. Super sprawa, tylko kurcze myślałam że nauczę się robić paznokcie i będę wiedzieć wszystko, a także sama lub ktoś wykona mi manicure hybrydowy. Troszkę się zawiodłam ale mimo to była to niesamowita przygoda. Co wydarzyło się później po powrocie do domu, jesteście ciekawi ?


Zacznę od początku, sierpień 2017 szkolenie na plaży z NeoNail, kilka ciekawostek, i pamiątki.




To było moje pierwsze zetknięcie się z lakierami hybrydowymi. Do tej pory niewiele o nich słyszałam, może przeczytałam kilka razy w jakiejś polskiej gazecie i nic poza tym. We Francji ta metoda raczej nie była popularna, a już na pewno nie do robienia samemu w domu. Z salonach może i już była, ale ja jestem raczej typ domowy i do tego staram się być samoukiem więc jakoś mi to umknęło. W końcu na wszystkich lakierach jest napisane dla profesjonalistów. Nigdy nie byłam, choć bardzo bym chciała zaczerpnąć wiedzy profesjonalnej na temat kosmetyków, makijażu czy manicure. Niestety w moim wieku i obecnej pozycji raczej nie uda mi się to, a szkoda. Pomyślę.





Tak więc po powrocie do domu zaczęłam dopiero co nieco czytać, przeglądać internet, you tube. Trafiłam na cudowną #Candymone z youtube od której do dzisiaj wiele się uczę. Ale także na wiele innych stron. najgłupszym błędem było kupienie zestawu o którym nie miałam zielonego pojęcia, ale właściwie gonił mnie czas bo miałam bon na zakupy do wykorzystania w ciągu tygodnia. Dlatego nic nie świadoma zamówiłam zestaw od Colored Paris. I to były moje pierwsze hybrydy, do tego francuskie, a że nie miałam dużego pojęcia to po otrzymaniu zestawu, przeczytałam, obejrzałam trochę filmów na you tube i wzięłam się do manicure.

Tak tak, to pudełko nic nie mówi, ale taką paczkę dostałam a w tamtym czasie nie zrobiłam zdjęcia całej zawartości. Jednak w zestawie były: lampa (jak się okazało bardzo słabej mocy), 4 kolory, baza, cleaner i patyczek do skórek z kilkoma wacikami bezpyłowymi. Jak się okazało był to zestaw peel off, wtedy jeszcze nic mi to nie mówiło. A w praktyce dowiedziałam się że jest to łatwy sposób na zdejmowanie hybrydy bez użycia acetonu. Lakier schodził z paznokci jak naklejka, a co za tym idzie niestety trochę niszczył płytkę paznokcia, nie mówiąc że w ogóle trzymał się jak na hybrydy bardzo krótko.  I tak mniej więcej prezentowały się moje pierwsze mani wykonane tym zestawem.  Na zdjęciach widać też te 4 kolory które dostałam w zestawie: biały, różowy, czerwony, fioletowy oraz lampę.








Niestety moja lampa okazała się katastrofą i moje paznokcie wymagały sporego odżywienia, gdyż zostały nieźle uszkodzone poprzez używanie tych hybryd. Zapewne była to także wina mojego braku umiejętności w posługiwaniu się tymi lakierami, oraz lampą. Lampa okazała się bardzo słaba, a ja nie zważając na to używałam wg instrukcji obsługi, czyli 30 sekund pod lampą, co powodowało że moje lakiery nie były wcale utwardzone. Ale skąd mogłam to wiedzieć, dopiero zaczynałam. A nikt w ulotce nie pisał o mocy tej lampy i czasie pod nią utwardzania tylko ogólnie tyle trzeba i już. A to niestety błąd, gdyż lampa miała bardzo malutką moc, porównywalną do mostka. Gdy zaczęłam dogłębniej się interesować, czemu moje lakiery się nie trzymają, gdyż max to było 5 dni, wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałam i zostałam nagle uświadomiona że moc lampy to bardzo istotna sprawa. A że jestem matką i żoną, to moje dłonie często są w wodzie, a to gotowanie, zmywanie, mycie, pranie :) Codzienne obowiązki, tym samym co chwila widziałam że moje lakiery zachowują się jak naklejki i bardzo łatwo schodzą po dłuższym moczeniu. Niestety pozostawiając moje paznokcie przesuszone i uszkodzone powierzchownie. Szukając innych lakierów natrafiłam na takie, które pod moją lampą wcale się nie utwardzały, ciągle były mokre i przemywając cleanerem zmywał się kolor. Dlatego musiałam zrobić przerwę, Do tego moja lampa zaledwie po kilku miesiącach odmówiła działania i zaczęła świecić zdecydowanie jaśniejszym światłem, przez co uznałam że jest ku wyczerpaniu. Złożyłam reklamację, niestety nikt nie odpowiedział na mojego maila, telefon zaś milczał. Kupiłam przez internet więc przestałam domagać się jakiejkolwiek odpowiedzi a zaczęłam naprawiać paznokcie i szukać czegoś lepszego. Dzisiaj już jest lepiej, choć nadal nie jestem profesjonalistką w paznokciach hybrydowych, ale wiele się nauczyłam i nadal testuje kolejne lakiery i marki. Niestety żałuje że nie posiadam w kolekcji lakierów polskich ani również z firmy NeoNail od której wszystko się zaczęło, ale nie mieszkając w Polsce koszty wysyłki za granicę zamawiając przez internet przewyższają cenę 2-3 lakierów więc mija się to z celem. Może przy okazji kolejnej wizyty w kraju się zaopatrzę. We Francji lakiery są bardzo drogie, porównując do cen zwykłych lakierów czy polskich, do tego dostępne są tylko przez internet, a ich ceny się wahają od 10 euro nawet do 20 euro za buteleczkę. Owszem są strony tańsze takie jak aliexpress, wish czy podobne ale są to produkty chińskie. Tym samym mimo iż je kupuje to nie mam pewności czy są dla mnie bezpieczne, czy to ich wina że moje paznokcie są zniszczone, czy to mój brak profesjonalizmu. A dodatkowo nie mamy żadnej pewności czy produkty kupowane na francuskiej stronie nie są produkowane w Chinach, nie sposób znać wszystkie marki. Bo teraz doskonale wiem że lampy sprzedawane w zestawach to zwykłe buble kupowane za grosze, na których jest naklejane logo firmy i sprzedawane są z podwójnym zyskiem. Kupiłam jeszcze jeden zestaw bo był w bardzo dużej kosmetycznej przecenie, jak się sprawdził, o tym może następnym razem. Mówi się że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi. 
A jakie Wy macie doświadczenia z lakierami hybrydowymi, też mieliście trudne początki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz