czwartek, 2 sierpnia 2018

Życie we Francji

Chyba pora się przedstawić i napisać co nieco. Mam na imię Edyta, to powinniście już wiedzieć. Mam więcej niż 30 lat, dwójkę sympatycznych dzieciaków, Hela i Mateusz.

Od ponad 10 lat mieszkam we Francji, niestety tak sobie wybrałam, wyjechałam za mężem, a jak raz wyjedziesz i założysz rodzinę to ciężko wrócić.




Chciałoby się dużo napisać, jak się żyje, co lubię, czego nie, do czego ciężko się przyzwyczaić, a czego mi brakuje, ale chyba powstanie z tego większa seria bo nie jest łatwo napisać wszystko na raz, nawet ciężko myśli zebrać.

Od zawsze lubiłam język francuski, ale nigdy nie miałam głowy do języków. Uczyłam się języka francuskiego podchodząc do niego kilkakrotnie. Początkowo w liceum, poszłam do klasy o profilu ogólnym z językiem francuskim, ale po roku nasza nauczycielka zaszła w ciążę (do tego była naszą wychowawczynią) i odeszła ze szkoły. Wtedy zmienili nam jęz. francuski na rosyjski (świetny wybór, no cóż nie skomentuje). Drugie podejście było na studiach polonistycznych, gdzie również zapisałam się na dodatkowy język. Niestety mój błąd, studia porzuciłam i wyjechałam do Francji. Później miałam szybką naukę już na miejscu, chodziłam na różne kursy dla obcokrajowców, przygotowujące do pracy i przystosowujące do życia we Francji. Obecnie zatrzymałam się na pewnym etapie, że jestem w stanie się dogadać, rozumiem więcej, ale czasem mi brakuje słów. Dotychczas połowę mojego czasu albo się doszkalałam, chodziłam na kursy, staże albo byłam z dziećmi w domu więc jest jak jest. Mój francuski jest na poziomie średnim, zweryfikuje wszystko najbliższy czas.

Życie za granicą nigdy nie należy do łatwych, zwłaszcza jak w kraju zostawia się rodzinę i tak jak ja jedzie się do rodziny męża. Owszem istnieją telefony, internet, Skype czy WhatsUp ale to nie to samo, bo brakuje tej bliskości drugiego człowieka. Choć i tak jest o niebo lepiej niż jak przyjechałam. W obecnej chwili linie telefoniczne są tak zorganizowane że przy minimalnym abonamencie telefonicznym (tu zazwyczaj jest to combo czyli telewizja, internet i telefon) mamy bez limitu rozmowy do Polski na telefony stacjonarne. A mając stały internet można także bez limitu rozmawiać i nawet się widzieć przez kamerę. Bo niestety nie każdy ma możliwość często latać czy jeździć do Polski. Loty nadal do tanich nie należą, trzeba czatować na promocje, ale a to praca, a to urlop, a to szkoła dzieci.

Jak każdy zapewne się orientuje we Francji mamy euro, dlatego na początku miałam zwyczaj wszystkiego przeliczania na złotówki i mówienia, jakie to drogie, wezmę tańsze lub dziwiłam się że coś w Polsce jest jednak droższe. Ale w końcu z czasem to minęło bo każdy się przyzwyczaja do sytuacji. Teraz czytając polskie gazety czy coś w internecie to przeliczam na euro sprawdzając co bardziej się opłaca ale to zwykle w kwestii kosmetyków, jakiś gadżetów, niż samego życia, bo tego nie da się porównać. Tutaj najniższe zarobki to jakieś 1200 euro, co w przeliczeniu daje jakieś 4800 zł. Ale życie w stolicy (tak jak zresztą i w Polsce) jest dużo droższe niż na prowincji.

Pierwsze lata spędziłam w Paryżu tam życie wygląda inaczej niż w innych miastach, zarówno pod względem zarobków, cen ale i mieszkańców, jak i samego życia, otoczenia i możliwości. Jednak o Paryżu myślę że napiszę innym razem. Jedyne co napiszę że nie potrafię zrozumieć tych wszystkich ochów i achów nad Paryżem, miastem zakochanych. Mnie w żadnym momencie to miasto nie zauroczyło, choć również moja miłość z mężem tam rozkwitała, ale to było między nami, nie miało na to wpływu miejsce. Zwłaszcza, że spędzałam z nim większość czasu i mieszkaliśmy pod jednym dachem u jego rodziców. Inaczej się widzi miasto przyjeżdżając jako turysta na chwilę, do hotelu, pensjonatu, a już będąc tu na dłużej, chodząc ciągle tymi samymi uliczkami, widząc na co dzień wieżę Eiffel to już przechodzi to w rutynę i nie budzi takiego zachwytu. W końcu to kupa złomu, tak jak o Pałacu Kultury w Warszawie nie wypowiadają się pochlebnie. Córka początkowe lata spędziła w Paryżu, ale gdy szła do przedszkola nadarzyła się możliwość przeprowadzki do Normandii, do mniejszej miejscowości, większego spokoju i w końcu sami, trochę z dala od teściów.

Czy chcielibyście coś się dowiedzieć na temat Francji, naszego życia, dajcie znać w komentarzach i zapraszam do przeglądania mojego instagrama, gdzie choć nie ma zdjęć prywatnych to warto obserwować i zawsze można skomentować, napisać do mnie. A na pewno postaram się kontynuować temat.

1 komentarz:

  1. Pisz więcej koniecznie . Ciekawa jestem jak to u Was wyglądało.

    OdpowiedzUsuń