wtorek, 10 czerwca 2014

Pustki kwietniowo-majowe

Mamy już maj, właściwie połowę chciałabym Wam przedstawić kosmetyki i produkty kosmetyczne jakie wykończyłam w miesiącu poprzednim i także na początku tego miesiąca. Nie jest ich zbyt wiele gdyż pisałam już notkę tego typu. Czasem bardzo się cieszę gdy mi się coś skończy, czasem używam produkt do całkiem czego innego jeśli nie spełnia moich oczekiwań, a czasem po prostu wyrzucam w połowie. Jednak rzadko tak się zdarza, kosmetyki do makijażu używam rzadziej, dlatego też dłużej ich używam i rzadziej wyrzucam.

Tym razem skończyły mi się:
Zdjęcie nr.1

1. Mydło w płynie Yves Rocher, świąteczna edycja o zapachu waniliowo cytrynowym, jak dla mnie idealny produkt, ładnie nawilża, nie wysusza moich rak, a do tego przyjemnie pachnie. Szkoda że takie ładne zapachy tylko dają od święta. 300ml / 16.90zl (cena zależna od promocji)

2.żel pod prysznic Yves Rocher o zapachu migdałowym. Lubię jego konsystencje i zapach, przyjemnie się nim myć, nadaje skórze miły dotyk, niestety używam go głownie ze względów przyjemnego mycia i zapachu w trakcie kąpieli, gdyż zapach nie utrzymuje się na skórze po spłukaniu i wytarciu się. 200ml / 8.90zl (cena zależna od promocji)

3. Miniaturka, próbka jak to woli żelu pod prysznic Yves Rocher o zapachu bzu, uwielbiam jak poprzedni głównie ze względu na przyjemność mycia pod prysznicem. Niestety jego zapach jest daleki prawdziwym bzom, ale mi to nie przeszkadza i tym samym po jego wypróbowaniu kupiłam pełnowymiarowy produkt. A te małe buteleczki lubię ze względu na ich poręczność, idealne do podróży, niestety opakowania powyrzucałam mimo iż moja natura chomika kazała mi je zatrzymać, ale zastanawiałam się po co mi one puste. Niestety są na tyle sztywne, że resztki zwykle wypłukuję woda. 50ml (próbka gratis)

4. Kolejny żel Yves Rocher tym razem o zapachu różanym, w tym miesiącu pora na wykańczanie produktów tej marki, a dodatkowo widać co używam najczesciej i jaka marka mi odpowiada. Jednakże nie wszystkie moje kosmetyki są tylko marki Yves Rocher.200ml/ 8.90zl (cena zależna od promocji)

5. I już ostatni żel Yves Rocher z wersji sylwestrowej wanilia z drobinkami połyskującego złota. Bardzo lubię zapach wanilii, szkoda że po umyciu ten zapach tak krotko utrzymuje się na skórze, ten sam problem co z innymi żelami tej marki. Ale przyjemność pod prysznicem ogromna. 200ml/ 8.90zl (cena zależna od promocji)

6. Tonik Yves Rocher z serii Hydra Vegetal, czyli nawilżający ze składnikami bio. Ku mojemu zaskoczeniu dotychczas odkąd poznałam tonik marki Garnier, zielony to nie odstępowałam go na krok. Okazuje się że gdyby mi go zabrakło to zawsze mogę go zastąpić tym z Yves Rocher, nawet już zakupiłam pełnowymiarowe opakowanie i gdy tylko skończę Garnier będę go używać zamiennie. Zobaczymy czy też się sprawdzi na dłuższą metę. 30ml (próbka gratis)

7. Niestety produkt marki Avon, który miał być farbka do kolorowania oraz mycia ciała dla dziecka okazał się ogromnym niewypałem. Pomarańczowy kolor, kiepski zapach i zero właściwie barwienia ciała. Trochę się pienił, ale nie zauważyłam specjalnie koloru. Tym samym nie spełnił oczekiwań ani moich ani tym bardziej mojej 7 letniej córki. I wylądował do kosza, a najśmieszniejsze było napisane że unikać kontaktu z woda, to zaraz jak to mamy się nim myc. Chyba jednak coś im się pomieszało. Swoja droga Avon we Francji od maja nie prowadzi już sprzedaży swoich produktów, było to dla mnie niesamowite zaskoczenie, że tak popularna marka splajtowała.


Zdjęcie nr.2

8. Fructis, szampon wzmacniający Goodbye damage wydawałoby się że idealny do moich włosów zniszczonych. Producent pisze o nim w samych superlatywach, ale prócz przyjemnego zapachu ja nie widzę żadnych plusów. Niestety u mnie nie sprawdził się wcale. Jak miałam puszące się i ciężkie do rozczesywania takie były nadal, mimo olejków które zawiera. Może dlatego że nie używałam do niego odzywki, ale. Zawsze będzie to ale, najgorsze że mam jeszcze tego szamponu jakieś 2 butelki, bo kupiłam w promocji, a że tak był dobrze oceniany to uznałam ze naprawi moje połamane, zniszczone i puszące się włosy. Niestety.
A miał w 1 tydzień cofnąć uszkodzenia włosów.

9. Pasta do zębów Signal White Now, niestety nie ma co się oszukiwać sama pasta nie wybieli nam zębów. A czy właściwie coś jest w stanie to bezpiecznie zrobić. W każdym razie podoba mi się jego konsystencja, co prawda jest niebieska i farbuje szczoteczkę do zębów, a także potrafi zostawiać ślady na ręcznikach, ale do sprania. Początkowo bałam się że także zęby będę miała niebieskie, ale na szczęście nie. Pewnie będę do niej wracać choć rewelacji nie oczekuje, świeży oddech i czyste zęby są po jej użyciu i to się liczy. Cena jakieś 11zl w Polsce. Mój mąż używa od niedawna męskiej odmiany w granatowym opakowaniu Signal White for men, lubi ja, ale efektów także nie widać. A swoją drogą zastanawiam się jaki jest sens wydawać oddzielną pastę dla kobiet i oddzielną dla mężczyzn.

10. Szampon Yves Rocher do reperacji włosów. Kolejny regenerujący specyfik, lubię jego konsystencje i zapach, ale niestety zdarza się że mam po nim łupież. Cenię markę YR i często robię u nich zakupy czy to na miejscu czy przez internet, często są promocje 2 produkty za cenę 1 albo 50% taniej. Ten też kupiłam w promocji i raczej nie żałuję, skora po kilku myciach się przyzwyczaiła, ale odbudowy włosa nie zauważyłam. Cena 11.90zl za 300ml

11. Peeling Yves Rocher Netteté Végétale, znowu jeden z moich ulubionych produktów marki Yves Rocher. Niestety do czasu, ostatnio chyba zmieniali składniki przy zmianie opakowania i jakoś tak chyba poszli za daleko. Niestety mimo konsystencji zapach stal się bardziej chemiczny a także zaczął podrażniać moja skórę. Lubie raz na tydzień zrobić peeling pod prysznicem (niestety wanny nie mam) ale ostatnio zauważyłam że albo moja skóra się przyzwyczaiła do produktu i pora go zmienić, albo po prostu jakiś składnik ja uczula i mocno przesusza. 37zl / 75ml

12. Pilniczek do paznokci marki Yves Rocher dostałam wraz z nadejściem lata i nową serią produktów letnich jako gratis przy zakupie w sklepie. Dodatkowo jest w komplecie z małym patyczkiem do skórek, obcinaczem i mala saszetka. Jednakże to pilnik jest moim tematem gdyż okazał się bardzo tandetny. Myślałam że dlatego iż jest to gratis, ale ostatnio będąc w sklepie zauważyłam że też jest ten komplet w sprzedaży. A zaledwie po 2 użyciach starła się warstwa ścierająca i został pusty papier. Ładny kolorowy pilniczek, idealny do torebki okazał się badziewiem.


13.Krem na dzień z witamina C zmniejszający oznaki zmęczenia marki Cosmence. Przyznam ze używałam go dość długo, a to głównie dlatego że najpierw nie bardzo mi pasował. Myślałam że będzie czynić cuda, a jak wiemy niewiele kosmetyków to potrafi, a już na pewno nie te za 10 euro, bo tyle mnie kosztował w promocji, choć cena stała to 19.90€. Dlatego najpierw go odstawiłam a po jakimś czasie gdy skończył mi się krem na dzień do niego powróciłam. Obecnie produkt zdążył zmienić opakowanie, ale nadal jest we flakonie z pompka 50ml. Niestety nie lubię tego typu opakowań gdyż ja lubię wydłubać do ostatka, a tego nie da rady ani pociąć ani nijak rozbroić. Konsystencja bardzo fajna, nawet przyjemny zapach. Przyjemnie nawilża, ale efektów usuwających zmęczenie nie zauważyłam. Zamawiałam go przez internet przez stronę www.ccbparis.fr .

14. LipVolume marki Transormulas jest to błyszczyk z właściwościami powiększania ust, jak się reklamują "bez skalpela". Ja owy egzemplarz wygrałam gdyż produkt ten jest produkcji Wielkiej Brytanii i jego cena to jakieś 180zl jak dobrze pamiętam. Czy działa? No cóż byłam przekonana że tak, ale nikt się nie zachwycał moimi ustami. Ja tylko miałam obsesje przeglądania się w lustrze. Zdjęć nie zrobiłam gdyż efektów nie było żadnych. Wg producenta powinno się go stosować przez 30 dni minimum 3 razy dziennie. Później można rzadziej. Ale ja niestety skończyłam go szybciej niż w 30 dni i nie zauważyłam efektów.  Kompletnie o nim zapomniałam i puste opakowanie leżało na dnie szafeczki aż do teraz. Przyjemny pędzelek jak w większości błyszczykach, biały przez co choć można go nakładać na pomadkę to niestety, ale zbiera kolor. Do tego ma przyjemny zapach i leciutki chłód jakby mrowienie czuć po jego użyciu. Podobno stosuje go sama Victoria Beckham, ale jak dla mnie to zbyt droga inwestycja, może gdyby go rzeczywiście wg zaleceń stosować codziennie i tak bez ustanku może i by coś się zmieniło, ale swoja droga jaka to chemia żeby wchodziła w interakcje ze skora i powodowała powiększenie. Sama nie jestem zdecydowana. raczej już nie wrócę do tego produktu. Może Victorie i stać na takie cudo, ale nie mnie.

15.Garnier Tonik ochronny z ekstraktem z winogron. Nie znalazłam go na polskiej stronie garnier, ale chyba źle szukałam, gdyż moja przygoda z tym produktem zaczęła się jakieś 8 lat temu, kiedy siostra przyleciała z Polski na mój ślub i okazało się, że w jej walizce wylał się tonik. Dlatego żeby nie narażać się na to samo w drodze powrotnej, zostawiła mi go. Sceptycznie nastawiona do produktu, uznałam czemu nie, spróbuje. Nie wiem co wtedy używałam, ale chyba Vichy Normaderm. I okazało się, ze od tamtej pory jest to mój ulubiony tonik do odświeżania skóry twarzy i dekoltu. Odstawiłam droższy o drugie tyle Vichy i zaczęłam kupować ten. Nie wiem ile buteleczek tego toniku zużyłam przez tyle lat, ale przyznam że był mi wierny, nie zmieniał składników (przynajmniej moja skora tego nie wyczuwała) i nawet specjalnie opakowanie się nie zmieniło. Do tego bardzo wydajny i nie drogi. Nie podrażnia, przyjemnie winogronowo pachnie i idealnie oczyszcza, odświeża, regeneruje zmęczoną skórę. Ma bardzo fajny korek, który jak się okazuje może przeciekać, ale jest łatwy do otwarcia nawet pomalowanymi paznokciami ;) Jego cena to jakieś 10zl za 200ml.




Zdj nr.5
16. Lirene DNA Protect 35+ krem przeciwzmarszczkowy. 50ml za jakieś 26zl. Przyznam że miałam tylko malutką próbkę saszetkową z gazety od teściowej i choć nie mam 35 lat to postanowiłam spróbować. Moja 30-stka, która mi wypadnie w lipcu jakoś mnie zmotywowała, że chyba to krem dla mnie. Mam niewielkie zmarszczki mimiczne przy ustach i oczach. Jednakże, moja skora potrzebuje dużo naprawy. W końcu to tylko mała próbka. I cóż, pierwszy raz miałam do czynienia z tą marką dlatego uznaje, że krem jest bardzo fajny. Ma przyjemną delikatną konsystencje, nie jest ciężki, przyjemnie pachnie i daje ci możliwość fajnego masażu twarzy. Nie pozostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania i delikatnie napina i wygładza skórę. Nie jestem w stanie stwierdzić jego działania, gdyż krem starczył mi zaledwie na 3 dni stosowania, a i tak troszkę go mało wyciskałam. Z przyjemnością bym kupiła całość i sprawdziła, czy naprawi i zregeneruje moja skórę. Bardzo przyjemny produkt do testowania.

17. M Picaut Skin Perfect Moisturiser jest to krem szwedzkiej marki, który rzekomo po 2 miesiącach stosowania zmniejsza zmarszczki i drobne linie o 45%. Niestety ja nie miałam okazji się przekonać, gdyż jest to tylko miniaturowa (5ml) próbka, którą otrzymałam w pudełku kosmetycznym BirchBox. Oryginalna buteleczka 30ml kosztuje 169zl. I można ja kupić także w sklepie internetowym działającym na terenie Polski. Ja przyznam, że rzeczywiście krem ma bardzo przyjemną, delikatną konsystencję, nie klei się i nie pozostawia tłustej maski. Szybko się wchłania i fajnie nawilża, co odczujemy wręcz natychmiastowo. Przyjemnie pachnie i jest bardzo przyjemny w użyciu. Niestety moja próbka bardzo szybko się skończyła, choć była bardzo wydajna, stosowałam go 2 razy dziennie i niestety po 5 dniach nie mogę zauważyć świetnych efektów, ale w trakcie jego stosowania skóra była przyjemnie napięta i dobrze nawilżona. Po nocy nie było oznak zmęczenia i żadnych błyszczących miejsc, do czego moja skora jest zdolna. Szkoda, że nie było mi dane przetestować większej próbki tego kosmetyku, gdyż niestety, ale jego cena raczej mnie nie skusi na zakup. Przecież na pewno na rynku jest dużo innych przyjemnych kremów za niższą cenę, choćby wcześniej wspomniany.

18. Ostatni produkt, to odświeżająco-chłodząca maseczka z wyciągiem z żurawiny Yves Rocher. Jego cena to 21.90zl za 50 ml (bez promocji). Orzeźwia, odświeża, chłodzi, przyjemnie pachnie żurawiną, tak wg producenta, ja się z tym zgodzę i warto wg zaleceń umieścić na 30 minut przed użyciem do lodówki. Wtedy jeszcze bardziej orzeźwi. Zapach niestety dość sztuczny, a i efekt może być różny. Ja zwykle stosuje w trakcie kąpieli pod prysznicem. Przez co kąpiel staje się bardziej uspokajająca. Jednakże, na obecną chwilę nie zakupię nowego opakowania, gdyż wolę moją niebieską maseczkę nawilżającą, głównie ze względu na zapach, a tak samo chłodzi i orzeźwia.






To by było na tyle odnośnie kosmetycznego kosza w tym miesiącu.

 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz